Chusta, o której wspominałam już w tej notce, została przeze mnie ukończona. Korzystałam z darmowego wzoru, dostępnego na Raverly. Wzór okazał się niezbyt skomplikowany i po przerobieniu kilkunastu rzędów łatwy do zapamiętania i dziergania z pamięci. Na ten egzemplarz zużyłam dokładnie jeden motek włóczki moherowej firmy Nako.
Dziś kilka słów o tym, jak sprawić, by po wydzierganiu chusty osiągnąć ostatecznie pożądany, jak na zdjęciach powyżej, efekt. Zwykle po wydzierganiu otrzymujemy coś, co moi synowie określają mianem rastamańskiej czapki:), a co nie przypomina delikatnej i zwiewnej chusty:
Chusty, które dziergam zawierają zwykle w składzie moher i akryl. Po zakończeniu piorę chustę w pralce w programie do wełny i taką wilgotną (odwirowaną) blokuję. Blokowanie polega na rozciągnięciu i przypięciu chusty do pożądanego kształtu, wykorzystuję w tym celu łóżko, patyczki do szaszłyków i szpilki:) Chustę zwykle rozkładam na dużym ręczniku, choć nie jest tak mokra, żeby łóżko mogło się jakoś od niej zamoczyć, jest lekko wilgotna. W tym przypadku ręcznik okazał się za mały, rozłożyłam ją więc na czystym prześcieradle.
Takie blokowanie to niełatwa sprawa, przydaje się pomocnik. Zwłaszcza taki, który rzuci okiem na każdą szpilkę z osobna;)
Chusta z ażurowego wzoru schnie ze dwie godziny, łóżko na noc jest więc wolne:) Na koniec jeszcze przeprasowuję całość żelazkiem. Podobno nie powinno się tego robić w przypadku włóczki z samej wełny w składzie.
***
Wczoraj był dla nas ważny i pełen wzruszeń dzień. Mój młodszy syn ukończył pewien etap w swoim krótkim życiu. Dlatego dla dwóch wyjątkowych osób, przygotowałam chusty, jako dowód naszej wdzięczności za trud włożony w jego wychowanie:)