piątek, września 27

Dzieje się:)

Lena dzieje cudne pasiaste czapki. Parę dni temu do mnie przyleciała jedna z nich, jako nagroda w stunotkowym konkursie:) Przez te parę dni, a właściwie zimnych wieczorów zdążyłam ją przetestować i przyznać muszę, że nosi się świetnie. Jest cienka, ale cieplutka i w dodatku luźna. To chyba pierwsza czapka, która nie niszczy mi fryzury:) Przy okazji odkryłam, że bardzo twarzowo mi w takim kolorze. Dzięki, kochana, to bardzo udany prezent!


U mnie dla odmiany dzieje się kolejna chusta. Tym razem trochę inna, niż dotychczasowe. Skusiłam się na darmowy wzór Arabian Nights i już widzę (choć to na razie nie jest takie oczywiste), że to był bardzo dobry wybór:)



Chusta składa się z siedmiu (a nie z dwóch, jak moich typowych chustach) części, po trzy powtarzane po bokach i środkowa odmienna. Bardzo łatwo i szybko się dzieje, praktycznie same oczka prawe, lewe i narzuty. Przez to, że ma więcej części, nie wychodzi prosta na najdłuższym boku, tylko zawija się samoistnie wokół szyi. Nie mogę się doczekać końca, pewnie podaruję ją Mamie jako narzutkę na chłodne zimowe wieczory.



czwartek, września 19

Cudowności od Eli, czyli zabawa Podaj dalej:)

Wspominałam w poprzedniej notce o wzięciu udziału w zabawie "Podaj dalej", którą Ela zorganizowała na swoim blogu. Ela jest osobą obdarzoną ogromnym sercem, dzieli się nim z innymi, tworząc piękne rzeczy, m.in. obdarowuje dzieciaczki w ramach akcji Pocztowy Podarek. Zapragnęłam więc zostać posiadaczką choć drobiazgu w Jej wykonaniu, wierząc, że będzie to coś wyjątkowego:)


Przyznaję, że po otworzeniu przesyłki pokaźnych rozmiarów, zaniemówiłam z wrażenia. Elu, dziękuję za te wszystkie cudowności:)


Pochwalić się muszę szczególnie notesem z pieczołowicie wykonanym haftem z moimi inicjałami. Oprócz niego radość sprawił mi obrusik i dwie poszewki do salonu (Elu, tak idealnie pasują, jakbyś wcześniej u mnie była!) woreczek z lawendą, na którym Ela własnoręcznie wykonała wzór metodą transferu i haftu, i mnóstwo innych ciekawych drobiazgów. Sami zobaczcie!







Ela tak wysoko postawiła poprzeczkę, że ciężko będzie ją teraz przeskoczyć:)

Czas więc, aby zabawę podać dalej. Oto zasady zabawy, skopiowane od Eli:

1. Musisz być właścicielką bloga.
2. Pierwsze trzy osoby, które wyrażą chęć na kontynuację zabawy, otrzymają ode mnie upominek, który wyślę wg zasad w ciągu 365 dni. Chęć uczestnictwa wyrażamy w komentarzach pod tym wpisem.
3. Po otrzymaniu upominku obdarowana osoba pokazuje go na swoim blogu i organizuje u siebie taką samą zabawę.
4. W zabawie można wziąć udział trzy razy.

Zapraszam do zabawy osoby, które mają ochotę na otrzymanie ode mnie upominku. Ela przygotowała prezenty w półtora miesiąca, pewnie i ja nie będę czekać do ostatniej chwili:)



poniedziałek, września 16

Zaklinamy jesień

Powoli przybieram jesienne nastroje, ale nie w głowie mi plucha i deszczowe klimaty. Z nieuchronnego trzeba czerpać to, co dobre, marzą mi się więc kolorowe dywany i liściaste bukiety przetykane złotem i czerwienią. A na razie, póki jeszcze ciepło, pora pokończyć cieplejsze odzienie, pozaczynane na wiosnę.

Na pierwszy ogień idzie kurtka dla młodego mężczyzny. Porządna bawełna we wzorek moro na ciepłym polarku, duży kaptur i obowiązkowe naszywki. To jest to, co młode tygryski bardzo lubią:)
Wykrój pochodzi z burdowych wykrojów sprzedawanych pojedyńczo.





środa, września 11

Niespodziankowa kumulacja

Niezmiernie lubię przygotowywać niespodzianki. Lubię te dni i noce, kiedy w mojej głowie pojawia się pomysł, na początku taki odległy, nieskrystalizowany. Trzeba wtedy przekopać zasoby tkanin i innych drobiazgów w poszukiwaniu odpowiedniego kawałka, który przerodzi się w wymyśloną rzecz. Potem przychodzi czas na dopracowanie w głowie techniki wykonania, wszystkich szczegółów, dopiero wtedy mogę się wziąć do pracy. Często ta wstępna faza trwa dłużej, niż samo szycie, dopóki nie zaplanuję wszystkiego drobiazgowo, nie mogę spać po nocach, tylko myślę:)  A gdy już obmyślę, biorę się z zapałem do pracy. Nagrodą jest satysfakcja i radość, jaką mój drobiazg sprawił drugiej osobie.

Tak się przyjemnie złożyło, że tym razem to mnie czekają niespodzianki. I to aż trzy naraz! Jestem niezwykle podekscytowana, nie mogę się doczekać:)

Pierwsza z nich przyleci do mnie od Eli w ramach zabawy "Podaj dalej". Wiedząc jakie piękne rzeczy tworzy Ela, zapragnęłam mieć choć jakiś drobiazg przez nią uczyniony:) I zgłosiłam się do zabawy na jej blogu. Zabawa polega na obdarowaniu upominkami trzech osób, które pierwsze zgłoszą chęć udziału. Osoba obdarowująca ma rok na przygotowanie niespodzianek. W zamian zgłoszone osoby zobowiązują się zorganizować taką akcję na swoich blogach. Tak więc jeśli ktoś chciałby otrzymać ode mnie w przyszłości jakiś prezencik, proszę być czujnym:)

Druga niespodzianka pochodzić będzie od Leny, u której wierszykiem z częstochowskim rymem wygrałam tajemniczy gadżet w stunotkowej rozdawajce:) Niezmiernie mnie to cieszy:)

Ostatni prezencik (jaka szkoda, że to już koniec:) jedzie do mnie od Papavero. To nagroda za odgadnięcie fasonu i uszycie jako pierwsza tej bluzeczki. Będzie to coś przydatnego każdej krawcowej, kupon tkaniny lub jakieś dodatki. Mam nadzieję, że przekonam się już niedługo:)

wtorek, września 10

Dear Jane A-3

Dziś kolejny kwadracik mojej patchworkowej kołdry. Tym razem w losowaniu padł numerek o wdzięcznej nazwie:

A-3 Hunter's Moon




technika szycia: szycie ręczne metodą aplikacji

Wybrałam ten blok, ponieważ bardzo chciałam wypróbować metodę aplikacji. Wzorowałam się na tej instrukcji, jednak trzymałam się oryginalnego wzoru i nie rozcięłam głównego kwadratu na trójkąty. Na anglojęzycznych blogach zaobserwowałam tendencję do poprawiania wzorów z książki, żeby je bardziej upodobnić do oryginału. Ja nie mam takich zapędów, drobne odstępstwo nie stanowi dla mnie żadnego problemu. Nie zmartwiło mnie też to, że mój księżyc wyszedł lekko jajowaty. Podoba mi się:)
Do przygotowania szablonu użyłam Freezer Paper (do kupienia tu). Jest to papier, który z jednej strony posiada błyszczącą powłokę, która pod wpływem żelazka przykleja się do tkaniny. Co ciekawe, papier można łatwo odkleić i przyprasować ponownie. Niestety podczas dłuższego szycia zaleta staje się wadą - zbyt łatwe odklejanie powoduje potrzebę przyprasowania w trakcie pracy.
Ogólnie blok szyło mi się bardzo łatwo i przyjemnie. Nie jest to jednak zajęcie dla osób niecierpliwych lub nie lubiących precyzji.
A tu poszczególne etapy pracy.





piątek, września 6

Niecodzienny tort na wyjątkową okazję

Wspaniały maślano-kakaowy spód oraz krem z mascarpone i śmietany kremówki. To chyba z milion kalorii. Ale kto by liczył kalorie w tak wyjątkowy dzień!


Takie święto szacownej naszej Jubilatki zasługuje na to z pewnością, żeby uświetnić go piętrowym tortem upieczonym według jednego z najnowszych przepisów Dorotus.
Tort różni się nieco od oryginału, ponieważ czekolada, z której powinny powstać wiórki do posypania całości, zastygła nam...dopiero po naszym powrocie z przyjęcia:) Dlatego improwizując w zamian użyłam gotowej kolorowej posypki. Czekoladowo-śmietankowy smak tortu w zasadzie przypomina wuzetkę, niespodzianką w środku jest warstwa galaretki pokrojonej w kosteczkę.



Problematyczny okazał się transport całości, bo wypiek ważył chyba ze trzy kilogramy. Owinęłam go na paterze paroma warstwami rękawa do pieczenia i wiozłam w samochodzie na kolanach. Przyznać muszę, że łapki mi odpadały w trakcie jazdy:)


Najważniejsze, że dostojna Jubilatka była zadowolona. Babciu kochana, żyj nam w jak najlepszym zdrowiu!


wtorek, września 3

O robalu, który zjadł wszystko... i poszedł do szkoły

Taki sobie sympatyczny robal z bogatym wnętrzem. Na specjalne zamówienie bardzo zdecydowanego i nieugiętego klienta. Jak wiadomo, z małoletnim klientem, który doskonale wie, czego sobie życzy, nie ma możliwości dyskusji, musi być wszystko zgodnie z projektem:)




Taki robal kryje w sobie wiele tajemnic. Dlatego ma w skrzydełkach ukryte kieszonki i do tego bardzo pojemny brzuszek.





A tu kilka ujęć z etapów szycia, na więcej nie miałam już siły. Projekt wyczerpał mnie intelektualnie:P, choć inspirowałam się lekko tutaj. Mąż się śmieje, że przeliczając na moje roboczogodziny, to najdroższy piórnik na świecie.





Nasza rozmowa w sklepie:
- Synuś, zobacz jaki ładny piórnik, kupujemy?
- Ładny, ale nieeee, ty mamusiu uszyjesz ładniejszy.

niedziela, września 1

Wiosenny tulipan

Dawno, dawno temu, w marcu, zabrałam się za haftowanie tego obrazka, żeby ożywić na wiosnę moją nową beżową ścianę w przedpokoju. W rezultacie ściana ożywiała się całe lato niedokończonym obrazkiem, bo w natłoku innych robótek odstawiłam tulipana, opierając go na grzejniku poniżej docelowego miejsca. Co dzień przypominał mi się z wyrzutem parę razy dziennie, gdy przechodziłam obok. Ale cóż poradzić, gdy czasu brak? Ostatnio uświadomiłam sobie, że jesień już powoli puka do naszych drzwi i okien, niedługo będziemy musieli uruchomić ogrzewanie. A tego obrazek z pewnością by nie przetrwał w takiej pozycji...
Trzeba było więc zabrać się za krzyżyki. Parę odcinków Gry o tron pomogło dokończyć sprawę:) Poszło szybko, bo wzór był nadrukowany na tkaninie i nie trzeba było nic przeliczać.




A tu lewa strona robótki.


Teraz wystarczy obrazek powiesić, ale to już zadanie dla faceta z wiertarką:)