Lena dzieje cudne pasiaste czapki. Parę dni temu do mnie przyleciała jedna z nich, jako nagroda w stunotkowym konkursie:) Przez te parę dni, a właściwie zimnych wieczorów zdążyłam ją przetestować i przyznać muszę, że nosi się świetnie. Jest cienka, ale cieplutka i w dodatku luźna. To chyba pierwsza czapka, która nie niszczy mi fryzury:) Przy okazji odkryłam, że bardzo twarzowo mi w takim kolorze. Dzięki, kochana, to bardzo udany prezent!
U mnie dla odmiany dzieje się kolejna chusta. Tym razem trochę inna, niż dotychczasowe. Skusiłam się na darmowy wzór Arabian Nights i już widzę (choć to na razie nie jest takie oczywiste), że to był bardzo dobry wybór:)
Chusta składa się z siedmiu (a nie z dwóch, jak moich typowych chustach) części, po trzy powtarzane po bokach i środkowa odmienna. Bardzo łatwo i szybko się dzieje, praktycznie same oczka prawe, lewe i narzuty. Przez to, że ma więcej części, nie wychodzi prosta na najdłuższym boku, tylko zawija się samoistnie wokół szyi. Nie mogę się doczekać końca, pewnie podaruję ją Mamie jako narzutkę na chłodne zimowe wieczory.