czwartek, grudnia 31

Pikowane łapki kuchenne - projekty nr 22 - 24


Niedawno robiąc zakupy w sklepiku U Czeremchy, oprócz igieł maszynowych wrzuciłam do koszyka stopkę do pikowania. Poszukując pomysłu na prezenty świąteczne postanowiłam ją wypróbować i uszyć proste pikowane łapki kuchenne.
Stopka miała pasować do większości popularnych maszyn do szycia, ale na pierwszy rzut oka wydało mi się, że do mojej nie pasuje. Po krótkich poszukiwaniach w necie okazało się, że należy odkręcić cały mechanizm mocowania stopek i tę nową po prostu przykręcić. Stopka podnosi się równocześnie z igłą i szyjemy przesuwając ręcznie w dowolnym kierunku pikowany przedmiot.



I w tym momencie opowieści muszę zakrzyknąć, jedyne 8zł, a tyle radości! Już po pierwszym próbnym ściegu wiedziałam, że malowanie wzorów na tkaninie to jest to, co lubię. Uśmiech zagościł na mojej twarzy i nie mogłam przestać. Oczywiście brak mi wprawy, wymyśliłam więc jedynie proste wzorki, nie do końca idealne, ale efekt i tak przekroczył moje najśmielsze oczekiwania.

Żeby było co pikować, wyciągnęłam moje zapasy kolorowych bawełnianych resztek i uszyłam patchworkowe kwadraty. W środku umieściłam warstwę filcowego sztywnika i warstwę ociepliny, żeby wzory były bardziej wypukłe. Na dół kolejna warstwa tkaniny i całość przepikowana. Na koniec obszycie całości lamówką i gotowe. A oto, co udało mi się wytworzyć:









Kolejna, czwarta łapka, którą widać na zdjęciu podczas pikowania niestety nie wylądowała pod choinką, krzywo wszyłam w niej lamówkę i nie było czasu już poprawić. Po poprawkach wyląduje więc w mojej kuchni, ale to dopiero jak znajdę trochę czasu na prucie.
Te prace, to dopiero pierwsze słowo, jakie powiedziałam w temacie pikowania, mam nadzieję, że w nowym roku nie zabraknie mi czasu na tę pasjonującą dziedzinę :)


środa, grudnia 30

Miło poleniuchować :)

Ona, ja i druty :) Tak się objawia słodkie leniuchowanie w naszym wydaniu. Wystarczy parę chwil, a moja koteczka ląduje z głośnym warkotem na moich nogach.

Zdjęcie jest zainspirowane wyzwaniem w Art - Piaskownicy, do którego je niniejszym zgłaszam. A na pierwszym planie mój pasiaczek z Malabrigo, który miałam plan zakończyć do świąt. I jak zwykle plany okazały się nierealne, jeszcze rękawki przede mną.






wtorek, grudnia 8

Urodzinowy pasiaczek



Kolejny rok minął i wczoraj znów obchodziłam urodziny. Tym razem okrągłe :) Z tej okazji postanowiłam sobie sprawić specjalny prezent i zakupiłam cztery moteczki ręcznie farbowanej Malabrigo Sock. Włóczkę wybrałam specjalnie pod kątem wypatrzonego wzoru i już jestem w połowie sweterka :)
Tym samym wszelkie inne robótki zasiliły tymczasowo mój prywatny zbiór UFO-ków, po prostu nie mogłam się oprzeć tej włóczce, wołała do mnie tak intensywnie, że zaraz po wyciągnięciu jej z pudełka ze Sklep-IKu musiałam ją przewinąć (a z braku sprzętów specjalistycznych robię to ręcznie) i wrzucić na druty.




Wybrany przeze mnie wzór to Poison Oak. Zmodyfikowałam sobie jedynie rozkład paseczków. Wzór jest prosty, dobrze rozpisany, więc lecę sobie z tymi paseczkami bezproblemowo. Do Świąt skończę z pewnością.


Każdy, kto miał do czynienia z włóczką ręcznie farbowaną zapewne wie, że każdy motek może posiadać inny odcień, nawet jeśli pochodzą z tej samej partii farbowania. To samo spotkało i mnie, choć w precelkach oraz w motkach nie widać różnicy odcineni. Radą na uniknięcie problemów z różnicą kolorów jest przerabianie jednocześnie dwóch motków na raz, zmieniając włóczkę w każdym rzędzie. Postanowiłam tego nie robić, ponieważ i tak mam cały czas dwie nitki w robótce, w efekcie obecny dół sweterka ma nieco ciemniejszy odcień. Jednak dzięki paseczkom z brązowej włóczki nie jest to na żywo specjalnie widoczne, bardziej rzucałoby się w oczy na gładkiej dzianinie.

wtorek, listopada 10

Zegar sobie zrobiłam, o! - projekt nr 21/52

Od dawna szykowałam się na zrobienie sobie zegara do łazienki, przeszukując dostępne wzory papieru ryżowego i serwetek. W końcu trafiłam na ten jeden i oto zegar jest :)


Z dumą muszę stwierdzić, że udało mi się dopasować wzór i do kolorystyki i do motywów w mojej łazience. Jestem tym bardziej zadowolona, że zegar uzyskał aprobatę moich panów. Na razie stoi sobie na półce pod lustrem i czeka na męską rękę, która umieści go na ścianie nad drzwiami.


poniedziałek, listopada 9

Szybka opaska - projekt nr 20/52

Dziś szybka robótka, opaska na głowę, którą zrobiłam dla mojej mamy. Gdy mama powiedziała, że potrzebuje opaski, przypomniałam sobie o zalegającej w pudełku z ufo-kami zaczętej wiosną czapce i szybko zmodyfikowałam do potrzebnego kształtu :)



Opaska powstała na bazie darmowego wzoru Knots, dostępnego na Ravelry. Dzięki cudownej włóczce jagnięcej z odzysku (z której robiłam już wcześniej chustę Malukę) wyszła cieplutka i wygodna. A ja pozbyłam się kolejnej niedokończonej robótki :) 

***
W sprawach dzierganych - już drugi miesiąc walczę ze sweterkiem, który mam nadzieję niedługo skończyć. Niestety cienka włóczka i druty nr 2,5 powodują miliony oczek prawych do przerobienia :( Strasznie mi się to dłuży, tym bardziej, że obiecałam sobie nie zaczynać nic nowego, dopóki ten sweter nie zostanie dokończony. Żeby nie oszaleć robię więc jedynie takie drobne przerywniki jak ten dzisiejszy.



sobota, października 24

Koszulowy sezon rozpoczęty - projekt nr 19/52

Nie lubię szyć po raz kolejny tych samych projektów. Po prostu mnie to nudzi, lubię nowe wyzwania i dreszczyk emocji, co wyjdzie z konkretnego wzoru. Ale czasem własne upodobania trzeba schować do kieszeni i po prostu zabrać się do pracy.
Kiedy mój wracający do zdrowia mąż po dłuższej przerwie szykował się do pracy, usłyszałam jakże znane nam kobietom zdanie: nie mam co na siebie włożyć! Przyznać muszę, że w ustach mężczyzny zabrzmiało to przerażająco. Nie zastanawiając się zbyt długo zabrałam się do szycia koszuli.
Ten egzemplarz nie różni się zbytnio od koszul szytych przeze mnie wcześniej. Podobne pokazywałam już wcześniej (tutu, czy tutaj). Nowym elementem jest czerwona wstawka przy stójce, która trochę ożywia ciemną koszulę.


Poniżej dwie proste kieszonki.



W najbliższym czasie czeka mnie znów seria koszul, już obmyślam jakieś detale, coby się strasznie nie nudzić przy szyciu. Może nawet pokuszę się o jakiś kursik, jeśli starczy mi czasu.

piątek, października 2

Dear Jane D-12 projekt nr 18/52

Następny z urlopowych patchworkowych kawałeczków :) Trochę trudniejszy, więc napracowałam się przy nim, ale za to satysfakcja większa. Szycie ręczne oczywiście.

D-12 Crossed Sword





Technika szycia: szycie ręczne metodą PP oraz metodą aplikacji.
Ten blok musiałam szyć etapami. Najpierw trójkąty po ćwiartce wzoru, potem zszywanie w całość, na końcu narożne kwadraciki doszyłam metodą aplikacji. Sposób wykonania znów podpatrzyłam na tym blogu, bo zupełnie nie mogłam sama wpaść na pomysł, jak to rozsądnie ogarnąć :) Całe szczęście, że doświadczone osoby dzielą się swoją wiedzą w tym temacie.

czwartek, października 1

Dear Jane D-7 - projekt nr 17/52

W tym roku urlopowo nie dane nam było szaleć, wyrwaliśmy się tylko na kilka dni w okoliczności przyrody. A że na urlopie robić należy to, co się lubi, zabrałam ze sobą szycie :) Szycie ręczne.

Z wielką przyjemnością uszyłam dwa kwadraciki mojej zapomnianej dawno kołdry Baby Jane, dziś przedstawiam jeden z nich.

D-7 Meeteng Place







Technika szycia: szycie ręczne metodą PP

Dawno nie szyłam ręcznie (pomijając jakieś drobne naprawy odzieży) i przyznać muszę, że takie szycie sprawia mi dużo radości. Pozwala na precyzyjne dopasowanie drobnych elementów.

wtorek, września 15

Złap licznik!

Mimo, że mniejsze lub większe sprawy odciągają mnie regularnie od bloga, stale do mnie zaglądacie. Już za chwileczkę, za momencik mój blog osiągnie 30.000 wyświetleń! 

W podziękowaniu proponuję szybką zabawę - osoba, która jako pierwsza prześle mi na meila screen z liczbą jak najbardziej zbliżoną do 30.000 (równą lub większą od niej - liczba najbliższa wygrywa), otrzyma ode mnie do wyboru: moteczek ślicznej włóczki z moherem w składzie i metaliczną nitką, lub kuponik pięknego żakardu, na przykład na poduszki :)



Licznik znajduje się na samym dole bloga. Powodzenia!


Etui na długopisy - projekt nr 16/52

Od niedawna mam w domu świeżo upieczonego studenta :) Postanowiłam mu uszyć na nową drogę życia nowy piórnik-etui. Jako surowiec posłużyły resztki czerwonej skórki naturalnej.


Długo, oj długo ustawiałam odpowiedni ścieg w maszynie. Testowałam różne konfiguracje igieł i nici, kilkadziesiąt testowych ściegów przeszyłam na skrawkach. I kiedy już wszystko wychodziło pięknie, na gotowym szwie maszyna przepuściła ścieg :( Musiałam już tak zostawić, bo prucie skóry skończyłoby się dziurkami. 


Całość na zdjęciach wygląda trochę nieforemnie, bo to mięciutka skórka i nie da się jej uprasować :) W trakcie użytkowania z pewnością ładnie się ułoży.

poniedziałek, sierpnia 31

Alpejskie łąki - projekt nr 15/52

Koniec wakacji, pora wrócić do codzienności i do blogowego życia :)

Moja kolejna, najnowsza chusta, to efekt wspólnego dziergania u IK. Cudowna, ażurowa, niezwykle długa. Z niecierpliwością czekam na ochłodzenie, żeby się móc nią otulić.




 Ażur wcale nie sprawił mi problemu, pomimo skomplikowanego wyglądu. Jedynie ozdobny brzeg zakończony pikotkami na szydełku był dla mnie nowością, ale dzięki filmikowi Intensywnie Kreatywnej już wiem, jak się takie brzegi wykonuje.
Chusta ma na krótszym, górnym brzegu dokładnie dwa metry długości. W najszerszym miejscu mierzy 52 cm. Zrobiłam wersję większą, mając nadzieję na to, że wystarczy mi jednego motka brudnoróżowej Romy, zachomikowanego gdzieś w zapasach. Włóczki starczyło, owszem, do ostatniego rzędu wzoru. Przed zakończeniem pozostało mi siedem metrów włóczki, więc z ulgą przystąpiłam do wykańczania. Niestety okazało się, że taki pikotkowy brzeg jest niezmiernie włóczkożerny i te siedem metrów włóczki wystarczyło jedynie na jakieś 15 cm brzegu :) Cóż, wyjścia były dwa, albo wykończyć chustę tradycyjnie tym, co jest, albo dokupić kolejny motek. Stwierdziłam jednak, że chusta straciłaby dużo bez tych wiszących sopelków i rzuciłam się do internetu w poszukiwaniu tego koloru. Na szczęście kolejny motek się znalazł :) I takim sposobem nam chustę i nadal prawie cały motek Romy w zapasach.
Włóczka niestety leciutko podgryza, choć jest o niebo delikatniejsza od estonki.



Dane techniczne: darmowy wzór Alpine Meadows dostępny na Ravelry,
                             włóczka Roma firmy Midara, 100% wełny, 750m/100g, kolor nr 730,
                             zużyłam 104g,
                             druty KnitPro na żyłce 3,0 do części głównej i 3,25 do ażuru
                             szydełko do wykańczania brzegu nr 3,5

wtorek, lipca 28

Bluzka z kół - projekt 14/52

Zakochałam się w tym projekcie, gdy tylko ujrzałam go na blogu Swetry Doroty. A że Dorota była uprzejma zdradzić tajemnice wykonania bluzeczki, musiałam koniecznie zrobić sobie taką. Jestem bardzo dumna, bo to pierwsza bluzka, jaką dla siebie wykonałam :)



Ze względu na sporo większy rozmiar musiałam nieco improwizować, kursik Doroty traktując jako ogólne wskazówki i podążając swoją własną drogą. Wykonałam koła wielkości takiej, żeby suma ich średnic odpowiadała mojemu obwodowi w biuście i każdy z elementów zamknęłam prowizorycznym łańcuszkiem szydełkowym. Potem dorobiłam boczki i połączyłam całość zszywając graftingiem, dzięki temu nie ma na bluzce żadnych szwów. Podobnie zrobiłam z ramionami. Kojelnym etapem było dorobienie dołu, potem wykończenie dekoltu i dorobienie rękawków.

Koła pospinane drutami do przymiarki atakowały końcówkami drutów niczym ośmiornica :)

Tutaj jeden boczek jest już gotowy, a drugi czeka na zszycie z tylnym kołem.
Dół i rękawki zakończyłam ściągaczem. Chciałam, żeby dekolt się wywijał, zamknęłam więc prawe oczka.



Tu na boku widać, że nie ma żadnych szwów :)
Prucia w trakcie robótki było sporo, ale najważniejsze, że końcowy efekt jest zadowalający :) Włóczka jest cudownie mięciutka, chciałoby się tę bluzkę nosić non stop. A w dodatku pasuje mi do spodni beżowych, białych i koralowych! I jak tu się z nią rozstawać? Niestety pranie jest bardziej kłopotliwe od rzeczy sklepowych, co prawda bluzka pierze się doskonale w pralce na programie delikatnym z wirowaniem, ale suszyć ją należy rozłożoną na płasko, inaczej mogłaby się powyciągać.

Dane techniczne:
pomysł bluzki - Swetry Doroty,
włóczka Bella Batik firmy Alize, 100% bawełny, 50g/180m, kolor nr 2807, 5 motków,
druty nr 4,5

poniedziałek, czerwca 29

Pudełko na herbatę - projekt nr 13/52

Już na momencik, już za chwileczkę, pokażę wreszcie coś własnoręcznie uszytego, a na razie znów moje zabawy z drewnem :)


Tym razem jest to pudełko na herbatę, które zrobiłam w prezencie dla brata i jego żony z okazji rocznicy ślubu. Wierzch i boki ozdobiłam papierem ryżowym z subtelnym wzorem. Bardzo polubiłam ten papier, ponieważ przykleja się zdecydowanie łatwiej niż serwetki, a uroku dodają widoczne pod światło włókienka.




W środku tylko mała aplikacja z filiżanką i firmowy podpis :)


Było to pierwsze pudełko na herbatę w moim warsztacie i stwierdzam z całym przekonaniem, że wyszlifowanie i polakierowanie środka przegródek to najtrudniejsze jak dotąd zadanie, jakie wykonałam w tej technice. Trafił mi się egzemplarz, w którym przegródek nie dało się wyjąć i musiałam manewrować papierem ściernym i pędzlem w tych niewielkich przestrzeniach. Było to bardzo trudne i na tę część poświęciłam najwięcej czasu.