czwartek, października 31

Wianek z liści



Wianek na grób bliskiej osoby. Uplotłam go z dużej ilości liściowych kwiatów, takich jak tu.


Mając doświadczenie z poprzedniego roku, chciałam uniknąć bezpośredniego położenia wianka na grobie, w ten sposób liście nabierają bardzo dużo wody w czasie ulewnych dni i szybko gniją. Dlatego tym razem w środek zainstalowałam plastikowy pojemniczek, który podniósł wianek troszkę do góry i spełnił dodatkową funkcję - napełniony piaskiem stał się obciążnikiem. Od góry zamaskowałam pojemniczek liśćmi, powstało też miejsce na umieszczenie w środku znicza. Mam nadzieję, że ten sposób przedłuży trwałość liści.


A tu rzut oka na środek, gdyby ktoś miał ochotę coś podobnego sobie wykonać. Wianek jest bardzo dekoracyjny i może być świetną ozdobą stołu. Dokładałam po prostu kolejne kwiatki, oplątując ogonki nitką (można użyć drucika), po osiągnięciu oczekiwanej długości połączyłam początek z końcem, te wystające ogonki dowiązując jeszcze nitką pomiędzy kwiatkami początku.



piątek, października 25

Uwaga, chronić oczy!

Kiedy dziś rano pan paczkonosz zadzwonił do moich drzwi, zrobiłam w myślach szybki rachunek sumienia. Z ulgą stwierdziłam, że jestem niewinna, te tkaniny, co kupiłam ostatnio już przyszły, nie było żadnych ekstrawagancji;) Tym bardziej zaintrygowała mnie zawartość paczuszki. Dopiero rzut oka na nalepkę adresową wyjaśnił wszystko - paczka od Papavero! Zupełnie zapomniałam o nagrodzie, o której pisałam tu. Dotarła wreszcie;)

Zawartość paczki zadziwiła mnie jeszcze bardziej, bo oprócz firmowego kubeczka (już drugiego do kolekcji) otrzymałam kupon połyskliwej złotej dzianiny i kawałeczek dzianiny wiskozowej w kwiaty. Czyli to wszystko, co widać poniżej.



Przyznać trzeba, że Papavero lubi zaskakiwać i tym razem bardzo Jej się to udało:) Z pewnością z tej dzianinki może powstać tylko coś niecodziennie-imprezowego:)

Na koniec przypomnę o zabawie "Podaj dalej", w której biorę udział. Pisałam o tym w tej notce. Jeśli ktoś chciałby otrzymać ode mnie jakiś drobiazg, a potem zorganizować zabawę u siebie na blogu - zapraszam:)

piątek, października 18

Pstro w głowie i na głowie:)

Ogromne ilości zaplanowanego szycia wołają z daleka, ale co tu zrobić, kiedy człowiek ledwo nóżką powłóczy z przeziębienia i siły nie ma siedzieć przy maszynie. Może wtedy wygodnie ulokować się na kanapie i ostatnie resztki energii wykorzystać do dłubania łapkami. Z takiego dłubania powstały w ostatnich dniach dwie czapki.



Inspiracji i podstawowej wiedzy czapkowej zasięgnęłam na tym blogu. Pierwsza czapka eksperymentalna, bo po prawdzie pierwsza wykonana własnoręcznie. Kolorowy akryl od razu przypadł do gustu mojemu synkowi, po dodaniu pompona czapka stała się jego ulubioną:)
Moja już bardziej świadomie wykonana z mięciutkiego merino, udało mi się nawet wydziergać na czubku antenkę:)


Już powoli dzieją się szaliki do kompletu. A na zdjęciach prezentujemy także dzisiejsze liściaste zbiory. Z przerażeniem dziś stwierdziłam po paru dniach kanapowego chorowania, że na naszych dyżurnych klonach nie ma już liści, a to co ściele się pod nimi, jest mokre lub na wpół uschnięte:(  Może jutro wybierzemy się na dalszy spacer po kolejne surowce. Trzeba się spieszyć.

wtorek, października 15

Sezon liściobrania uważam za otwarty!

Nareszcie! Jesień rozpieszcza nas jeszcze ciepełkiem, a ja sięgam po to, co ta smutna z natury pora roku ma najlepszego i czerpię z tego garściami. Kolorowe liście!


Zbieram naręcza liści i robię sobie z nich kwiaty:) Przecież szkoda, żeby tyle skarbów zmarnowało się już niedługo pod śniegiem:)


W necie jest mnóstwo tutków, jak wykonać kwiaty z liści klonu, a ja pokażę swój sposób, może się komuś przyda.
Zbieram dużo, jak najbardziej różnorodnych liści. Chcę, żeby różniły się wielkością i kolorem, wtedy bukiet będzie ciekawszy. Segreguję je sobie względem wielkości.


Każdy kwiatek zaczynam od najmniejszego listka i stopniowo dodaję coraz większe. Pierwszy składam w na pół i zwijam sobie w rulonik.



Dodaję kolejne złożone na pół listki i owijam wkoło. Kolory wybieram raczej losowo, staram się tylko, żeby każda kolejna warstwa była z większego listka, tak jest mi łatwiej zawijać. Gdy uznam, że wielkość jest dla mnie odpowiednia, zawiązuję ciasno nitkę.




I to tyle. Liściane róże gotowe:) Teraz tylko trzeba je poukładać w bukiety:)


Na razie zrobiłam dwa bukiety, powędrują dziś na prezent do szkoły. A ja pewnie zrobię ich jeszcze bardzo dużo:) Na koniec porównanie nowych bukietów, z ubiegłorocznym. Oczywiście, im dłużej stoją, stają się bardziej przyszarzałe, jednobarwne i kruche. Ale jak widać, spokojnie mogą przetrwać rok. 


Dobrze mieć w pobliżu jakiś park, gdzie można się udać na spacer i pośród innych, równie oderwanych od prawdziwego życia osób, zbierać sobie bezkarnie liście. W naszym miasteczku mamy w okolicy jedynie trzy klony rosnące razem tuż obok szkoły, poza jej terenem i osoba zbierająca naręcza liści i paradująca z nimi w środku dnia powszedniego, a nie jedynie po niedzielnym spacerze, jawi się tu niecodziennym zjawiskiem. Zwłaszcza, gdy to robi wielokrotnie:) W tamtym roku jeden pan pytał się z zaciekawieniem, czy my tak zawzięcie zbieramy grzyby na tym skwerku? Trochę był zawiedziony, że to tylko liście:) A zebraliśmy ich z synkiem wtedy całkiem sporo, bo oprócz bukietów, porozstawianych później w każdym kącie domu zrobiłam też sporych rozmiarów wianek na grób bliskiej osoby. Niedługo znów zrobię. To świetna alternatywa dla paskudnych, plastikowych kwiatków i przemarzających chryzantem.

sobota, października 12

Chusta Arabian Nights

Moja chusta Arabian Nights jest nareszcie gotowa:)


Jest tak obszerna, że można się nią dobrze opatulić. I dość długa, sięga gdzieś do łokcia.




A tu naoczny dowód na to, że chusty należy blokować:) Tak wygląda świeżo po wydzierganiu, ostateczny kształt chusta nabrała po delikatnym wypraniu i rozpięciu wilgotnej na parę godzinek w docelowym kształcie. Na koniec leciutko ją przeprasowałam, bo rancik trochę wywijał mi się na wierzch.



Udało mi się ukończyć tę chustę w odpowiednim momencie, wczoraj był I LOVE YARN DAY 2013! W sumie, to zeszło mi się z nią nie dlatego, że wzór był bardzo pracochłonny, tylko z konieczności dokupienia drugiego motka włóczki. Choć ostatnie okrążenia były już tak długie, że wydzierganie jednego rządka trwało gdzieś 20 minut i z nieukrywaną ulgą dotarłam do końca;)

Dane techniczne:
chusta Arabian Nights, darmowy wzór dostępny na Raverly
włóczka: Angora Batik firmy YarnArt, niecałe 2 motki (35% moher, 65% akryl, 100g/440m), kolor nr 731