Moja kolejna, najnowsza chusta, to efekt wspólnego dziergania u IK. Cudowna, ażurowa, niezwykle długa. Z niecierpliwością czekam na ochłodzenie, żeby się móc nią otulić.
Ażur wcale nie sprawił mi problemu, pomimo skomplikowanego wyglądu. Jedynie ozdobny brzeg zakończony pikotkami na szydełku był dla mnie nowością, ale dzięki filmikowi Intensywnie Kreatywnej już wiem, jak się takie brzegi wykonuje.
Chusta ma na krótszym, górnym brzegu dokładnie dwa metry długości. W najszerszym miejscu mierzy 52 cm. Zrobiłam wersję większą, mając nadzieję na to, że wystarczy mi jednego motka brudnoróżowej Romy, zachomikowanego gdzieś w zapasach. Włóczki starczyło, owszem, do ostatniego rzędu wzoru. Przed zakończeniem pozostało mi siedem metrów włóczki, więc z ulgą przystąpiłam do wykańczania. Niestety okazało się, że taki pikotkowy brzeg jest niezmiernie włóczkożerny i te siedem metrów włóczki wystarczyło jedynie na jakieś 15 cm brzegu :) Cóż, wyjścia były dwa, albo wykończyć chustę tradycyjnie tym, co jest, albo dokupić kolejny motek. Stwierdziłam jednak, że chusta straciłaby dużo bez tych wiszących sopelków i rzuciłam się do internetu w poszukiwaniu tego koloru. Na szczęście kolejny motek się znalazł :) I takim sposobem nam chustę i nadal prawie cały motek Romy w zapasach.
Włóczka niestety leciutko podgryza, choć jest o niebo delikatniejsza od estonki.
włóczka Roma firmy Midara, 100% wełny, 750m/100g, kolor nr 730,
zużyłam 104g,
druty KnitPro na żyłce 3,0 do części głównej i 3,25 do ażuru
szydełko do wykańczania brzegu nr 3,5