Niedawno robiąc zakupy w sklepiku U Czeremchy, oprócz igieł maszynowych wrzuciłam do koszyka stopkę do pikowania. Poszukując pomysłu na prezenty świąteczne postanowiłam ją wypróbować i uszyć proste pikowane łapki kuchenne.
Stopka miała pasować do większości popularnych maszyn do szycia, ale na pierwszy rzut oka wydało mi się, że do mojej nie pasuje. Po krótkich poszukiwaniach w necie okazało się, że należy odkręcić cały mechanizm mocowania stopek i tę nową po prostu przykręcić. Stopka podnosi się równocześnie z igłą i szyjemy przesuwając ręcznie w dowolnym kierunku pikowany przedmiot.
I w tym momencie opowieści muszę zakrzyknąć, jedyne 8zł, a tyle radości! Już po pierwszym próbnym ściegu wiedziałam, że malowanie wzorów na tkaninie to jest to, co lubię. Uśmiech zagościł na mojej twarzy i nie mogłam przestać. Oczywiście brak mi wprawy, wymyśliłam więc jedynie proste wzorki, nie do końca idealne, ale efekt i tak przekroczył moje najśmielsze oczekiwania.
Żeby było co pikować, wyciągnęłam moje zapasy kolorowych bawełnianych resztek i uszyłam patchworkowe kwadraty. W środku umieściłam warstwę filcowego sztywnika i warstwę ociepliny, żeby wzory były bardziej wypukłe. Na dół kolejna warstwa tkaniny i całość przepikowana. Na koniec obszycie całości lamówką i gotowe. A oto, co udało mi się wytworzyć:
Kolejna, czwarta łapka, którą widać na zdjęciu podczas pikowania niestety nie wylądowała pod choinką, krzywo wszyłam w niej lamówkę i nie było czasu już poprawić. Po poprawkach wyląduje więc w mojej kuchni, ale to dopiero jak znajdę trochę czasu na prucie.
Te prace, to dopiero pierwsze słowo, jakie powiedziałam w temacie pikowania, mam nadzieję, że w nowym roku nie zabraknie mi czasu na tę pasjonującą dziedzinę :)