Historia tego tulipana jest długa i kręta. Przybył do mnie w komplecie z dwoma innymi obrazkami, z którymi miał sobie zawisnąć na mojej ścianie. Lilia i mak doczekały się już dawno honorów, a on biedaczek przeleżał parę lat w szafie. Tak się jednak złożyło, że przy przeprowadzce do obecnego mojego domu jeden z obrazków się uszkodził, a drugi zagubił (prawie jak w dowcipie o polaku i dwóch kulkach:), został mi więc tylko ten niewyszyty tulipan.
Przypomniałam sobie o nim niedawno malując jedną ze ścian na jasny beżyk i pomyślałam, że na powitanie wiosny tulipan pięknie tę ścianę rozweseli. Na szczęście odnalazłam również kupioną dawno temu według zaleceń producenta mulinę.
Gotowy na ramce obrazek z tzw. efektem 3D firmy Coats, aż się prosi o wyhaftowanie:
Zgodnie z radą producenta, zaczęłam od wyszycia konturu jedną nitką czarnej muliny:
Następnym etapem jest wyszywanie poszczególnych kolorów krzyżykiem, dwoma nitkami muliny, zaczynając od małych powierzchni.
Wadą tego typu obrazków jest bardzo drobna i sztywna kanwa, przez co wyszywanie jest trochę mozolne i bardzo pracochłonne. Ale dzięki tej drobnej "rozdzielczości" całość lepiej odzwierciedla cieniowanie kolorów. Zaletą jest brak wzoru, do którego trzebaby co chwilę zerkać oraz to, że tuż po zakończeniu naszej pracy całość jest gotowa do zawieszenia:)
Ty to masz cierpliwość, ja całkowicie wymiękam przy takich zadaniach
OdpowiedzUsuńPrzy takich robótkach wyciszam nerwy:)
Usuń