Zawsze mam problem z prezentami dla bliskich mi mężczyzn. Nie lubię dawać prezentów przypadkowych, a panowie w mojej rodzinie zazwyczaj nie zgłaszają konkretnych potrzeb. A to, czym się pasjonują i o czym marzą, muszą kupować sobie sami, bo mało kto się na tym zna:)
W tym przypadku sprawa była lekko ułatwiona, ponieważ imieniny obchodził mężczyzna lubiący wszelkie kuchenne wyzwania, w naturalny sposób przyszedł mi więc do głowy pomysł na uszycie dla niego kuchennego ochraniacza.
Wyciągnęłam więc z moich przepastnych zasobów bawełnę w granatowo - białą kratkę i resztki bawełny czerwono - białej. Na oko wycięłam kształt fartuszka, z kartonu przygotowałam szablony liter i przystąpiłam do szycia. Lamówki, paski do wiązania w pasie i na szyi, prosta kieszeń... i gotowe. Najwięcej zachodu było oczywiście z napisem, który przyszyłam za pomocą zygzaka.
A tak oto fartuszek prezentuje się na modelu:
O tak, dla facetów zawsze trudniej wymyśleć jakiś prezent. Ale Twój jest świetny i do tego pięknie uszyty :-)
OdpowiedzUsuńDziękuję, tylko teraz trzeba będzie uruchomić kreatywność, bo z roku na rok z tymi prezentami coraz trudniej;)
Usuńsuper prezent! sama bym taki chciała :-)
OdpowiedzUsuńPrawda?:) Dlaczego jeszcze sobie nie uszyłam? Muszę to nadrobić :D
Usuń:-D no właśnie, dlaczego dla siebie nie robimy/szyjemy? ;-)
Usuńznaczy ja zwykle robię, a potem ktoś wyłudza :-P
uściski!
Jak to mówią, szewc bez butów chodzi, cała prawda. Ja to nawet nie mam potrzeby szycia dla siebie, gdybym nie musiała pokazywać się ludziom, wystarczyłby dresik:) Mam za to potrzebę robienia dla samego procesu działania. Taki niespokojny duch, czy co... :)
Usuńświetny fartuszek - gratuluję :)
OdpowiedzUsuńDziękuję, starałam się:)
Usuń