Trwam wytrwale w postanowieniu wytworzenia 52 robótek w tym roku. Po dwóch tygodniach stycznia z haftem krzyżykowym wróciłam jak bumerang do drutów:) Na stoliku wylądowała nam śnieżnobiała serweta.
Całe to serwetowe zamieszanie zaczęło się od pierwszego lnianego obrusu, który zrobiłam sobie na jesieni dzięki opisowi Intensywnie Kreatywnej. Zapragnęłam wtedy więcej i dopadłam na allegro za grosiki dwie zabytkowe książki (opiszę je niedługo w osobnych notkach). Książki leżały sobie spokojnie, aż przyszła pora je przetestować:)
Przy okazji tej robótki wzięłam udział w Styczniowym wyzwaniu IK "Śnieżna biel"
Zdecydowałam się na serwetkę o wdzięcznej nazwie Motyl z książki pani Wery Tuszyńskiej. Całość zrobiłam na drutach z żyłką z białej bawełny o splocie grubszego kordonka. Brzegi wykończyłam zgodnie ze wzorem półsłupkami na szydełku. Wstyd się przyznać, ale tak dawno nie robiłam nic szydełkiem, że musiałam sobie przypomnieć, jak się robi półsłupki ;P
Opis wzoru, jak i cała książka, okazał się bardzo przystępny, mimo to nie uchroniłam się przed błędami i prułam parę okrążeń. Ale nie zniechęca mnie to do następnych prac, już zaakceptowałam fakt, że prucie jest integralną częścią robótkowania.
Przy okazji pochwalę mój nowy stolik. Zdjęcia na szkle to dla mnie nowe, ciekawe doświadczenie. Trzeba zwracać uwagę na czające się wszędzie cienie i światło odbijające się od tafli szkła.
Dane techniczne: włóczka bawełniana nieznanego pochodzenia ok. 1,5 motka (75g), nieco grubsza od klasycznego kordonka. Druty na żyłce nr 3,5, szydełko 3,5 mm. Wzór Motyl z książki "Serwety" Wery Tuszyńskiej
łał! podziwiam Cię :-) dla mnie serwetki to czarna magia. na razie przemogłam niemoc tfu-rczą i ogólne źlemanie, skończyłam parę rzeczy i myślę co by tu nowego na druty... :-)
OdpowiedzUsuńbuziam!
Dzięki:) Ale wiesz co, to wcale nie jest trudne, początek trochę ciężki, bo trzeba ogarnąć na żyłce 8 oczek w koło, ale jak to się przejdzie, to potem leci się naokoło:) Pokaż czasem, co tam dziejesz;)
Usuńnie mam siły zdjęć nawet obrabiać. nawet już nie mam siły w Dragon Age grać... ych... no dramat i grecka tragedia, co za upierdliwe choróbsko ta sarkoidoza :(
Usuńjak mam "lepszy" dzień, to zasuwam szukać specjalistów (jeszcze mi kardiolog został) i badań (rezonans), a w piątek będę orzecznikowi z ZUS udowadniać, że nie jestem wielbłądem...
ych...
Ech, no to kiepsko:( Będę wobec tego trzymać kciuki, żeby w zusie się udało.
Usuń