Przypadkiem trafiłam w sieci na serię filmików, gdzie pani specjalistka od patchworków i quiltingu w prosty i jasny sposób tłumaczy, co i jak wykonać. Tak oto pani Gwiazda Missouri stała się moim guru i przewodniczką w patchworkowych sprawach. Od razu zaopatrzyłam się w odpowiednie tkaniny i zaczęłam szyć:)
Dzięki temu tutkowi w parę chwil uszyłam taki kolorowy bieżniczek, który podarowałam rodzicom. Mam nadzieję, że będzie im poprawiał nastrój w zimowe wieczory.
Do szycia wykorzystałam tzw. Charm Pack, czyli zestaw 32 gotowych do szycia 5-cio calowych kwadratów o nazwie Bella. A tu spód, widać linie pikowania, idą lekką falką, zgodnie z moim zamysłem:)
Pora na zdradzenie moich planów na najbliższy i dalszy czas. Gdy parę tygodni temu Paula zaproponowała na blogu Szczecin szyje wspólne szycie narzuty Dear Jane, początkowo pomyślałam, że to nie dla mnie, bo przecież jestem dopiero na początku zdobywania wiedzy i umiejętności w tym temacie. Ale im dłużej nad tym myślałam i przeglądałam w necie uszyte kołdry, tym bardziej mnie to wciągało. Postanowiłam, że spróbuję. A przy okazji przećwiczę wszelkie potrzebne techniki.
Dear Jane wygląda tak:
Zdjęcie pochodzi ze strony www.dearjane.com, a Dear Jane jest zarejestrowanym znakiem towarowym. |
Oryginał kołdry został uszyty przez Jane A. Stickle w 1863 roku w czasie wojny secesyjnej. Całość składa się ze 169 kwadratowych bloków o boku 4,5 cala, 52 bloków trójkątnych i czterech dużych narożnych bloków, gotowa wielkość to 80 x 80 cali (1 cal to 2,54 cm) Jednym słowem, mnóstwo pracy. W trakcie poszukiwania informacji na temat technik szycia dowiedziałam się, że większość pracy trzeba będzie wykonać ręcznie... Ale nie poddam się. Skoro Jane mogła uszyć dwieście lat temu, to może i mnie się uda? Postanowiłam, że uszyję takie narzuty dla moich synów, może kiedyś przekażą je swoim dzieciom... Każda motywacja jest dobra, a ja mam właśnie taką:)
Starszy syn wybrał kolorystykę, kupiliśmy już tkaniny. Narzuta będzie miała tło kremowe i jego ulubiony zestaw kolorów - czerń, fiolety, pomarańcze, z dodatkiem zieleni i turkusu. Jesteśmy ogromnie ciekawi, jak to wyjdzie, szkoda, że na efekt trzeba będzie sporo poczekać.
Zacznę od prostych bloków, które można uszyć na maszynie, myślę, że w miarę zdobywania doświadczenia te trudniejsze nie będą się wydawały już takie skomplikowane. Będę szyć po jednym kawałeczku w wolnym czasie, mam nadzieję, że skończę całość w rok, półtora.
Życzcie mi powodzenia i wytrwałości;)
Wow! Podziwiam! Ja nie mam cierpliwości na patchwork... i to szycie ręczne! Czekam na efekty :-) Bieżniczek jest bardzo ładny :-)
OdpowiedzUsuńChyba sama jeszcze do końca nie wiem, na co się porywam:)
UsuńPatchwork to dla mnie inna galaktyka. Nie dlatego, że mi się nie podoba, ale dlatego, że moja cierpliwość skończyłaby się po zszyciu pierwszych dwóch elementów :) Podziwiam - cierpliwość i dokładność wykonania "pierwsza klasa". :)
OdpowiedzUsuńDziękuję:) A ja ostatnio nie mam cierpliwości do szycia ubrań, szyję, bo trzeba w czymś chodzić:) A zszywanie małych kolorowych kawałeczków ogromnie mnie pociąga. Czy to kosmetyczki, czy inne drobiazgi. W sumie to dorastałam do tego parę lat:)
UsuńJak ja Cię podziwiam z tym patchworkiem, nigdy się za to nie zabierałam bo wiem że zabrakło by mi cierpliwości i dokładności! Naprawdę podziwiam i gratuluję udanego efektu, piękny bieżniczek uszyłaś :-)
OdpowiedzUsuńDzięki:) Tak naprawdę to nie jest to takie pracochłonne, jak się pozna sposoby szycia takich rzeczy. Jak się zagłębiłam w temat, to okazało się, że w Stanach od pewnie setek lat mają na to techniki, żeby było szybko i łatwo. Tam kobitki szyją patchworkowe kołdry na pęczki:)
Usuńśliczny jest. Te kolory niesamowicie się komponują.
OdpowiedzUsuńDziękuję:) Dlatego skusiłam się na gotowy Charm Pack (zestaw kwadratów). Ma tę przewagę nad tkaninami na metry, że w zestawie jest kilkanaście różnych tkanin z kolekcji. Trudno tak dopasować samemu, zwłaszcza kupując w necie.
Usuń