Ogromne ilości zaplanowanego szycia wołają z daleka, ale co tu zrobić, kiedy człowiek ledwo nóżką powłóczy z przeziębienia i siły nie ma siedzieć przy maszynie. Może wtedy wygodnie ulokować się na kanapie i ostatnie resztki energii wykorzystać do dłubania łapkami. Z takiego dłubania powstały w ostatnich dniach dwie czapki.
Inspiracji i podstawowej wiedzy czapkowej zasięgnęłam na tym blogu. Pierwsza czapka eksperymentalna, bo po prawdzie pierwsza wykonana własnoręcznie. Kolorowy akryl od razu przypadł do gustu mojemu synkowi, po dodaniu pompona czapka stała się jego ulubioną:)
Moja już bardziej świadomie wykonana z mięciutkiego merino, udało mi się nawet wydziergać na czubku antenkę:)
Już powoli dzieją się szaliki do kompletu. A na zdjęciach prezentujemy także dzisiejsze liściaste zbiory. Z przerażeniem dziś stwierdziłam po paru dniach kanapowego chorowania, że na naszych dyżurnych klonach nie ma już liści, a to co ściele się pod nimi, jest mokre lub na wpół uschnięte:( Może jutro wybierzemy się na dalszy spacer po kolejne surowce. Trzeba się spieszyć.
pasiaczki!!! :-D kochamy pasiaczki, bo pasiaczki są bardzo gustowne :-)
OdpowiedzUsuńPasiaczki górą:) Lubię takie włóczki, dzierganie się nie nudzi;)
UsuńPierwsza czapeczka w moich kolorach - cudo! :-)
OdpowiedzUsuńTakie kolory rozweselające są na zimę w sam raz:)
UsuńSuper te czapki!!! Cieszę się bardzo, że mój tutorial okazał się przydatny :) Jak miło to słyszeć :):):) Na pewno wspaniale się je nosi! Mam nadzieję, że na nich nie poprzestaniesz! Pozdrowienia :)
OdpowiedzUsuńDziękuję:) Czapki noszą się bardzo dobrze, planuję już kolejne:)
Usuń