Pokazywanie postów oznaczonych etykietą taca. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą taca. Pokaż wszystkie posty

piątek, maja 22

Prezent ślubny całkiem nietypowy

Z braku możliwości pokazania nowej ukończonej pracy, gdy góra Ufoków rośnie niepokojąco, dziś będzie notka z cyklu blogowych zaległości :)


Dziś będzie więc o prezencie, który przygotowałam jakiś czas temu z okazji ślubu naszych przyjaciół. Postanowiłam wykonać dla nich coś, w czym czuję się dość pewnie, czyli tacę ozdobioną w technice decoupage. Takie tace pokazywałam już tu i tu.
Gdy tylko podjęłam decyzję o wykonaniu tacy, powstał dylemat, jak ją ozdobić. Żadne kolorowe kwiatki i serduszka nie wchodziły w grę, Nowożeńcy są bowiem zupełnie nietypową parą oczywiście w pozytywnym tego słowa znaczeniu). O ich indywidualizmie świadczy choćby czarna suknia ślubna :) Trudnym zadaniem było dobranie wzoru stosownie do ich charakterów i zainteresowań. Tydzień prowadziliśmy gorące dysputy z moim panem, aż w końcu doznaliśmy olśnienia! Poniżej efekty naszych działań :)


Wybrany przez nas główny motyw to taki żart - wzorowany na Układzie okresowym pierwiastków, zwanym za moich lat szkolnych Tablicą Mendelejewa, niestety mający sens jedynie w języku obcym. Zamiast pierwiastków umieściliśmy tam nazwy zespołów metalowych z podziałem na style i rodzaje granej przez nie muzyki. W internecie można znaleźć wiele takich opracowań, nasze jest jednak specjalnie dopasowane do zainteresowań muzycznych nowych właścicieli. 

Standardowo pomalowałam surową tacę rozcieńczoną kremową farbą akrylową, której resztka została mi z malowania ścian w kuchni. Starałam się nie nanosić zbyt grubej warstwy, żeby słoje drewna były widoczne. Potem było dokładne szlifowanie na gładziutko papierem ściernym i już można było przyklejać wzór.

Największym problemem okazał się wydruk wzoru. Próbowałam początkowo wydrukować go na czystej serwetce, niestety przy tak dużym wydruku okazało się to złym pomysłem. Jak przy małych napisach drukowanie na naklejonej na papier serwetce bardzo dobrze się udaje, tak tu, serwetka nasiąknięta dużą ilością tuszu po prostu się rozpadła, zablokowała drukarkę i spowodowała spore obawy o stan sprzętu. Na szczęście udało się wydłubać wszystkie resztki z drukarki i trzeba było wymyślić inny sposób.
Kolejną próbą był wydruk na papierze śniadaniowym. Sztywny i mocny papier przyjął tusz z godnością, a jakość wydruku była bardzo dobra. Jednak podczas przyklejania na blat tacy wydruk rozmył się pod wpływem kleju. Druga próba zakończyła się ponownym szlifowaniem blatu papierem ściernym, aby usunąć wszystkie resztki nieudanego wzoru. Na poniższych zdjęciach widać właśnie wydruk na papierze śniadaniowym.



W końcu, lekko podłamana dwoma nieudanymi próbami, postanowiłam wydrukować wzór na zwykłej kartce papieru i nakleić ta tacę. Wycięłam tabelę po liniach i przykleiłam, napisy dodałam osobno, drukując je wcześniej na serwetce. Wadą zwykłego papieru jest jego spora grubość. Żeby blat tacy po lakierowaniu był całkowicie gładki, musiałam nanieść bardzo wiele warstw lakieru, podczas, gdy do lakierowania serwetek wystarczy dosłownie kilka warstw. Nie skłamię, jeśli napiszę, że sam blat tacy lakierowałam z 50 razy, zanim efekt w pełni mnie zadowolił.


Wbrew stanowczym nakazom mojego pana udało mi się przemycić kilka serduszek, choć nie kolorowych, w końcu skoro ślub, to muszą być jakieś miłosne akcenty :)




czwartek, września 25

Maki w ślubnym wydaniu

Dziś parę słów na temat prezentu, jaki przygotowałam dla Pary Młodej z okazji ślubu, na którym miałam przyjemność być gościem na początku września. Co prawda, Młodzi zarzekali się, że nie chcą żadnych kwiatów ani prezentów, ale ja oczywiście pomyślałam, że jak to tak? Przecież musi być choć skromna pamiątka takiego ważnego wydarzenia! Postarałam się więc, aby była wyjątkowa, a za razem praktyczna, przemycając przy okazji skromny bukiet kwiatów:)


Przygotowałam tacę na nóżkach ozdobioną w mojej ulubionej ostatnio technice, czyli decoupage'u.


Surowy przedmiot zagruntowałam najpierw warstwą zwykłej farby akrylowej do ścian (pozostała mi resztka w kolorze jasno kremowym po malowaniu kuchni). Starałam się, żeby warstwa farby nie była gruba, zależało mi na tym, żeby nie zamalować naturalnych słojów drewna. Po wyschnięciu przeszlifowałam całość drobnoziarnistym papierem ściernym do uzyskania naprawdę gładkich powierzchni. Pozostała bardziej kreatywna część pracy:)
Specjalnie do tego projektu kupiłam arkusz papieru ryżowego z wzorem maków, które pieczołowicie wydarłam tak, aby wkoło kwiatów pozostały nieregularne krawędzie. W ten sposób po przyklejeniu wzór ładnie wtapia się w tło. Maki przykleiłam klejem do decoupage'u, smarując po wierzchu dość grubą warstwą kleju i równiutko ją rozprowadzając. Klej przenika przez papier (lub chusteczkę) i ładnie spaja całość.


Wierzch tacy pomalowałam werniksem z połyskiem. Zapragnęłam jeszcze trochę ozdobić obrazek, cieniując wokół kwiatów. Wszelkie tutki dostępne w necie zalecają używanie w tym celu farb akrylowych, lecz stwierdziłam, że zakup takich farb byłby niepotrzebną fanaberią, zwłaszcza, że tubka kosztuje ok. 10 zł, a potrzeba ich dosłownie kroplę. Postanowiłam poeksperymentować z farbami plakatowymi, przygotowałam więc sobie odpowiednie odcienie i patyczkiem kosmetycznym nanosiłam niewielką ilość, otrzymując taki oto efekt:


Dodałam jeszcze trochę czerwieni wokół płatków i stwierdziłam, że uzyskany efekt jest bardzo zadowalający:)


Nie byłabym sobą, gdybym nie postanowiła dodać osobistego akcentu dla przyszłych właścicieli. Początkowo sprawa wydawała mi się dość skomplikowana, zastanawiałam się nad wykonaniem transferu z napisem na spodniej stronie tacy, gdy nagle doznałam olśnienia. Przecież mogę sobie wydrukować na białej warstwie serwetki co chcę i to przykleić zwykłym sposobem!
Wyszukałam więc w internecie darmowy obrazek z serduszkami, przeskalowałam do odpowiedniej wielkości, dorobiłam sobie w Wordzie potrzebny napis i przystąpiłam do dzieła. 
Przykleiłam białą warstwę chusteczki do kartki papieru i wydrukowałam mój projekt na drukarce atramentowej. Gotowy wzorek wydarłam z tła, przykleiłam standardową metodą, pocieniowałam wkoło serduszek na czerwono i polakierowałam porządnie całą tacę dwa razy.




Taca gotowa. Tak bardzo byłam zadowolona z efektu, że przez parę dni stała u mnie na stole, a ja nie mogłam się napatrzeć. W końcu trzeba było ją dostarczyć nowym właścicielom:)




Już po uroczystości otrzymałam wiadomość, że Państwu Młodym prezent bardzo przypadł do gustu. Moje zadowolenie z udanego projektu sięgnęło więc zenitu:)

niedziela, sierpnia 10

Pocztówki z Paryża



Nigdy dotąd nie byłam w Paryżu, choć mam nadzieję zawitać kiedyś do tego miasta. A póki co, ograniczyłam się do wykonania decoupage'owej tacy ozodobionej paryskimi motywami dla moich Rodziców, którzy z przyjemnością wspominają wycieczkę do miasta miłości. Taca powędrowała do Nich z okazji kolejnej rocznicy ślubu.

Przyjemna to była praca, choć długotrwała. W przeciwieństwie do drobnych elementów, takich jak zakładki, taka duża powierzchnia wymaga wielogodzinnego malowania, szlifowania, czy lakierowania. Efekt jednak przeszedł moje najśmielsze oczekiwania i całkowicie wynagrodził parodniowe trudy:)







A tu taki drobny szczegół, który spersonalizował prezent. Dzięki niemu właściciele wiedzą, że został przygotowany  specjalnie dla Nich:)


Muszę jeszcze dodać parę słów na temat chust, bo dzieje się u mnie nieustannie. Chusta entrelakowa z poprzedniego posta dawno już została ukończona i zblokowana, ale przez te upały nie mam na razie weny do sesji foto w jej towarzystwie. Jeszcze troszkę więc poczeka. Ale to oczywiście nie koniec robótek. Robótki u mnie niczym hydra, po ukończeniu jednej pojawiają się dwie kolejne. Dosłownie:)