Ostatnie parę dni nie mam zupełnie weny do żadnych prac. Upał to nie jest moja ulubiona pogoda. Wytężam za to mózg nad większym projektem, o którym już niedługo szczegółowo napiszę. A dziś przedstawiam letnią bluzkę uszytą w przedurlopowym maratonie.
Wykorzystałam jeden z moich ulubionych Papaverowych wykrojów na fioletową bluzeczkę. Tylko zamiast dekolt przymarszczać tuż przy szyi, puściłam luźno, nawet trochę go poszerzając.
Tkanina, z której powstała bluzka, ma długą historię leżakowania w jednym z moich pudeł:) Kupiłam ją parę lat temu z myślą o bluzce właśnie i jak dotąd nie mogłam się zdecydować na odpowiedni fason. Nie ma to, jak przypływ weny ze złości:) (dla nie czytających poprzedniej notki - po dwóch nieudanych ciuchach pod rząd).
Tak wygląda oryginalny projekt:
a tak moja wersja:
A na deser, dla wszystkich Czytaczy, pomidor , który ma w sobie to coś:)
Twój dekolt w bluzeczce podoba mi się bardziej :-) Jakie piękne pomidory - uwielbiam je! :-)
OdpowiedzUsuńDziękuję, też mi się tak bardziej podoba i wygodniej na lato przede wszystkim:)
Usuńsuper bluzka :-) marzy mi się taka, ale z większą ilością "wody" przy dekolcie.
OdpowiedzUsuńTy wiesz, że ten fason wymaga godzinki czasu na krojenie i szycie? Chętnie Ci taką machnę:)
UsuńBardo ładna. Taki dekolt na pewno wygląda lepiej na Tobie niż tn oryginalny!
OdpowiedzUsuńDzięki, też tak sądzę:)
UsuńŁadnie wyszła ta bluzeczka, a niepowodzeniami się nie zrażaj - zawsze
OdpowiedzUsuńcoś dobrego nawet z tych niedoskonałych może wyjść, choćby wprawa szycia
Co ważne jest choćby przy żorżetach, dzianinach itp. Powodzenia !
Dziękuję:) Niepowodzenia uczą mnie przede wszystkim cierpliwości i potwierdzają po raz kolejny, że nieznane wykroje trzeba wcześniej sprawdzić pod kątem dopasowania do sylwetki. Nie warto się spieszyć, bo potem trzeba poprawiać:)
UsuńKasieńko---- te pomidorki to dla mnie. ja jestem pomidorowym potworkiem. I za Jeremim Przyborą i kabaretem starszych Panów, wciąż wyśpiewuję:
OdpowiedzUsuńNie żałuję letnich dzionków, róż, poziomek i skowronków
Lecz jednego, jedynego jest mi żal
Addio pomidory
Addio ulubione
Słoneczka zachodzące za mój zimowy stół
Nadchodzą znów wieczory sałatki niejedzonej
Tęsknoty dojmującej i łzy przełkniętej wpół
To cóż że jeść ja będę zupy i tomaty
Gdy pomnę wciąż wasz świeży miąższ ...
w te witaminy przebogaty...
Elu, to masz tak jak ja, dzień bez pomidora, to dzień stracony:) Nawet w zimie, jak nie ma smacznych świeżych, to musi być chociaż zapuszkowany.
UsuńP.S. Nikt nie zauważył, że ten okaz ma serce jak na dłoni? ;)
No faktycznie, ale ustrzeliłaś fotę.
Usuń