sobota, sierpnia 3

Bluzka w przedurlopowym szale uszyta

Ostatnie parę dni nie mam zupełnie weny do żadnych prac. Upał to nie jest moja ulubiona pogoda. Wytężam za to mózg nad większym projektem, o którym już niedługo szczegółowo napiszę. A dziś przedstawiam letnią bluzkę uszytą w przedurlopowym maratonie.
Wykorzystałam jeden z moich ulubionych Papaverowych wykrojów na fioletową bluzeczkę. Tylko zamiast dekolt przymarszczać tuż przy szyi, puściłam luźno, nawet trochę go poszerzając. 
Tkanina,  z której powstała bluzka, ma długą historię leżakowania w jednym z moich pudeł:) Kupiłam ją parę lat temu z myślą o bluzce właśnie i jak dotąd nie mogłam się zdecydować na odpowiedni fason. Nie ma to, jak przypływ weny ze złości:) (dla nie czytających poprzedniej notki - po dwóch nieudanych ciuchach pod rząd).
Tak wygląda oryginalny projekt:


a tak moja wersja:



A na deser, dla wszystkich Czytaczy, pomidor , który ma w sobie to coś:)





11 komentarzy:

  1. Twój dekolt w bluzeczce podoba mi się bardziej :-) Jakie piękne pomidory - uwielbiam je! :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, też mi się tak bardziej podoba i wygodniej na lato przede wszystkim:)

      Usuń
  2. super bluzka :-) marzy mi się taka, ale z większą ilością "wody" przy dekolcie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ty wiesz, że ten fason wymaga godzinki czasu na krojenie i szycie? Chętnie Ci taką machnę:)

      Usuń
  3. Bardo ładna. Taki dekolt na pewno wygląda lepiej na Tobie niż tn oryginalny!

    OdpowiedzUsuń
  4. Ładnie wyszła ta bluzeczka, a niepowodzeniami się nie zrażaj - zawsze
    coś dobrego nawet z tych niedoskonałych może wyjść, choćby wprawa szycia
    Co ważne jest choćby przy żorżetach, dzianinach itp. Powodzenia !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję:) Niepowodzenia uczą mnie przede wszystkim cierpliwości i potwierdzają po raz kolejny, że nieznane wykroje trzeba wcześniej sprawdzić pod kątem dopasowania do sylwetki. Nie warto się spieszyć, bo potem trzeba poprawiać:)

      Usuń
  5. Kasieńko---- te pomidorki to dla mnie. ja jestem pomidorowym potworkiem. I za Jeremim Przyborą i kabaretem starszych Panów, wciąż wyśpiewuję:

    Nie żałuję letnich dzionków, róż, poziomek i skowronków
    Lecz jednego, jedynego jest mi żal

    Addio pomidory
    Addio ulubione
    Słoneczka zachodzące za mój zimowy stół
    Nadchodzą znów wieczory sałatki niejedzonej
    Tęsknoty dojmującej i łzy przełkniętej wpół

    To cóż że jeść ja będę zupy i tomaty
    Gdy pomnę wciąż wasz świeży miąższ ...
    w te witaminy przebogaty...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Elu, to masz tak jak ja, dzień bez pomidora, to dzień stracony:) Nawet w zimie, jak nie ma smacznych świeżych, to musi być chociaż zapuszkowany.

      P.S. Nikt nie zauważył, że ten okaz ma serce jak na dłoni? ;)

      Usuń
    2. No faktycznie, ale ustrzeliłaś fotę.

      Usuń

Dziękuję za komentarz:)