Wczoraj mój trzyletni bratanek pierwszy raz wybierał się do przedszkola. Wykopałam więc z zapasów kawałek satynowej bawełny i uszyłam mu z tej okazji woreczek na kapcie czy ubranko. Szycie zajęło może ze 20 minut, a ten drobny prezent wzbudził taki wybuch radości, że ciotka została porządnie wyściskana i wycałowana, i bardzo się wzruszyła:)
Mój uczeń oczywiście pozazdrościł młodszemu braciszkowi i zażyczył sobie taki sam worek na kapcie, choć wcześniej na ten kawałek tkaniny nie chciał nawet spojrzeć. Nie ważne, że mamy w domu pod dostatkiem worków z poprzednich lat, uszyje się jeszcze jeden:)
haha no ciociu teraz zostałaś bohaterką we własnym domu. A woreczek dla chłopaka super.
OdpowiedzUsuńHi, hi, niczym w reklamie;) Nałóg do kolekcjonowania szmatek dość często okazuje się przydatny.
UsuńOj tak, ale ten nałóg pozbawia nas miejsca w szafie na ciuszki hi hi
UsuńOj tak, ale ten nałóg pozbawia nas miejsca w szafie na ciuszki hi hi
Usuń:D Dzieciaki są świetne! :-) I Twój worek też :-)
OdpowiedzUsuńTak, te dzieciaki, zawsze na przekór;)
Usuń:-D super kosmiczny!
OdpowiedzUsuńOdlotowy wręcz, prawda? :)
Usuń