niedziela, maja 19

Coś nowego, coś starego i coś ... w sówki:)

Uf. Ten tydzień upłynął mi pod znakiem maratonu. Maratonu przy maszynie oczywiście:) I przyznać muszę, że poprzeczka, jaką sobie nieświadomie postawiłam, doprowadziła mnie do skrajnego wycieńczenia. Teraz musimy odpocząć, ja i moja maszyna. Za dzień, dwa, będziemy szaleć dalej.

Na początek coś nowego. Najwyższa pora uzupełniać letnią garderobę. Już dawno zapragnęła mi się koszula  z tego wykroju Papavero, wreszcie zrealizowałam ten plan, UWALNIAJĄC z szafy długo oczekujący na swą kolej batyst:


Podeszłam do sprawy metodycznie, z rozwagą, żeby nie zepsuć pięknego, delikatnego batystu. Wymierzyłam, poprzeliczałam, powiększyłam część biustową (z szerokości i długości). I oto efekt:



Jestem bardzo zadowolona, bluzka jest wygodna i dobrze się w niej czuję. Jedyny mankament - poziomy szew w części przedniej nie bardzo ma tu uzasadnienie, jeśli nie robimy na górze zakładek. W następnej połączę oba elementy w całość.

Kolejnym nowym elementem mojej garderoby jest Papaverowa kamizelka:


Trochę miałam obawy, co do tej baskinki, ale postanowiłam zaryzykować i przekonać się, jak się sprawdzi na mojej figurze, nie ukrywając w rozmiarze xxl. Tak oto prezentuje się w całej krasie:



Kamizelka powstała z tkaniny, który mi został z uszycia prezentowanej do kompletu spódniczki. Uszyłam ją w tamtym roku według tego wykroju. Tym samym uzyskałam komplet, UWALNIAJĄC z szafy cały kawałek tej tkaniny:)

Pora na starocie, czyli przedstawienie efektów mojej walki z UFOkami, bo już jutro kolejne podsumowanie akcji. Udało mi się skrócić koszulę i wykończyć sztruksowe spodnie dla synka. Przyznam się ze wstydem, że spodnie przeleżały prawie cały rok, a trzeba im było tylko wszyć pasek i wykończyć nogawki. Aż dziwne, że nadal na synka pasują, na szczęście uszyłam je trochę na wyrost:)


Skróciłam też szczęśliwie mężowskie spodnie, czekające na ten moment aż od zimy. W tym miejscu muszę pochwalić moją niezawodną Silverkę, na grubych dżinsowych szwach wbijała igłę jak w masełko i szła jak burza bez najmniejszego zająknięcia:)




Na koniec przedsmak tego, o czym napiszę ze szczegółami jutro. Komplecik, który uszyłam dla siostrzenicy na prezent komunijny - torebka, mini-kosmetyczka -  piórnik i okładka na zeszyt. Oj, minęło kilka nieprzespanych nocy, zanim moja koncepcja przerodziła się w czyn. Na szczęście wszystko się udało zgodnie z projektem:)


6 komentarzy:

  1. Ładna koszula, tylko faktycznie ta pozioma linia niepotrzebna, jak nie mam marszczenia. Komplecik pięknie Ci wyszedł, ale nie jestem do końca przekonana co do baskinki - chyba jednak mocno poszerza. Kiedy wyobraziłam sobie "nie baskinkowy" dół kamizelki, pomyślałam, że chyba fajniej by wyglądała. Może zamiast baskinki, takie zakładki (wyglądające jak kontrafałda w spódnicy) :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z tą baskinką jest taki problem, że do mojej figury powinna się zaczynać niżej, bo tam gdzie teraz się zaczyna, mam anatomicznie najwęższe miejsce:) Muszę więc przerobić szablon i wydłużyć górną część pleców, wtedy baskinka zaczynałaby się niżej, byłaby krótsza i delikatniejsza. Może kiedyś się tak pobawię. Tej kamizelki nie chce mi się na razie przerabiać, bo namęczyłam się, żeby dopasować w biuście i wszyć podszewkę, a teraz podziwiam, jak mi wszystko ładnie wyszło i szkoda pruć;)

      Usuń
  2. A ja uważam, że w kamizelce wyglądasz bardzo dobrze, mimo większego rozmiaru. A batystowa bluzka wyszła świetnie i dobrze się prezentuje na Tobie :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Ci za miłe słowa:) Wymyśliłam, że zmienię kamizelce zapięcie, zrobię zwykłe guziczki. Będzie się lepiej układała z przodu.

      Usuń
  3. Piękna torebka dla siostrzenicy :)! Gdzie kupujesz takie cudne tkaninki?

    OdpowiedzUsuń
  4. Dzięki:) Tkaniny kupiłam na allegro, można w wyszukiwarce wpisać słówko patchwork. Jest ich całe mnóstwo, aż ciężko się zdecydować;)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za komentarz:)